Nie-poradnik fashion e-commerce, czyli 4 grzechy główne mody online

Opublikowane: 2022-06-10

Oto mini nie-poradnik, czyli kilka słów o największych błędach fashion e-commerce. Z lekkim przymrużeniem oka.

Wizjonerska sesja modowa

Regularnie czytasz Vogue i marzy ci się sesja zdjęciowa z klimatem. Chcesz pokazać swoją kolekcję w nieoczywistej aranżacji. Moda to wszak sztuka i powinna budzić emocje. Unikasz oczywistości – chcesz zaskakiwać. Wybierasz więc niestandardowe środki wyrazu. Na zdjęciach królują półcienie i modelki w nienaturalnych pozach. Widzimy zbliżenia, ciekawe ujęcia, ale nie widzimy dobrze tego, co masz do sprzedania? Właśnie popełniasz jeden z głównych grzechów fashion e-commerce – złej prezentacji produktów.

Szukajcie, a znajdziecie

Twoją filozofią życiową jest minimalizm, więc tworząc swój sklep stawiasz na prostotę. W opcjach filtrowania ograniczasz możliwości wyboru, żeby nie przeładować strony i nie zaburzać estetycznej formy prezentacji produktów. Początkowo masz ich kilkadziesiąt, więc klienci szybką mogą przejrzeć całą ofertę. Z czasem sklep się rozrasta i na hasło czarna sukienka wyświetlasz klientom 54 strony wyszukiwania, testując ich determinację i wolę zakupową. Drugi z grzechów głównych – utrudnione wyszukiwanie.

Na pewno będzie Pani zadowolona

Kupowanie ubrań przez internet wiąże się z oczywistym ryzykiem, że coś się klientowi nie spodoba, nie będzie pasowało do sylwetki, będzie się źle układało lub okaże się, że wygląda zupełnie inaczej niż na zdjęciu (patrz punkt nr 1). Zakładasz, że możliwość zwrotu jest oczywistą oczywistością, wszyscy wiedzą, że można i jak trzeba to zrobić, więc nie ma sensu dodawać tej informacji na stronie koszyka. Albo wrzucasz informację o zwrotach, ale ukrytą gdzieś na jednej z podzakładek? Tak właśnie zniechęcasz duże grono potencjalnych klientów, niepewnych możliwości zwrotów i reklamacji, do dalszych zakupów. Grzech nr 3.

Musisz to mieć! Oh, wait…

Ty: O, co za aktywny klient! Właśnie zrobił u nas zakupy! I to za znaczącą kwotę. I jeszcze chce dostawać nasz newsletter! Super. Wyślijmy mu szybko nasz mailing z bestsellerami miesiąca. Tytuł: Musisz to mieć!

Klient: O, newsletter z tego fajnego sklepu, w którym właśnie zrobiłem zakupy. Ciekawe co jeszcze mi zaproponują. O… dokładnie te trzy rzeczy, które właśnie kupiłem. No super. Unsubscribe…

Grzech nr 4 – źle dobrane i sparametryzowane działania marketing automation.